Sweet Jesus, take the wheel - czyli o kontroli słów kilka

Witam po małej przerwie!

Jakiś czas temu pojawiła się tutaj kurtyna milczenia z mojej strony, ale wracam z jakże intrygującym tematem, poczucia kontroli i tego, jaki jest jej wpływ na nasze życie.




 O kwestię poczucia kontroli zahaczyłam nieco we wpisie dotyczącym stresu, choć może Ci się wydawać, o co w zasadzie chodzi? Jaka kontrola? Przecież jestem wolnym człowiekiem i nikt za mnie nie żyje, lub zupełnie odwrotnie – skrajny determinizm zakłada, że nie mamy nad niczym kontroli i wszystko jest z góry ustawione. W psychologii wiele teorii konstruowanych jest na kanwie kontroli, jej umiejscowienia i poczucia. Co więcej, to jak postrzegamy kontrolę samą w sobie, jest uzależnione od wychowania i wpływu osób znaczących w naszym życiu.

Aktualnie jedną z bardziej popularnych teorii dotyczących rozwoju człowieka, jest teoria Alberta Bandury dotycząca społecznego uczenia się. W największym skrócie opiera się na założeniu, że uczymy się przez obserwacje i powtarzanie zachowań dostrzeganych w naszym najbliższym otoczeniu. W ten sposób przekazywane są nam pewne wzorce zachowań oraz reakcji. Teoria głównie skupia się na obserwacji otoczenia, które modeluje przyszłe działania jednostki, a także jej decyzje oraz postrzeganie świata.

Na podstawie wcześniejszych doświadczeń rozwija się nasze poczucie skuteczności lub jego braku. Ci z nas, którzy od rodziców słyszeli, że w sumie jest ok, ale to mogliby poprawić to i tamto to mogę nie zawsze mieć pewność odnośnie własnej skuteczności, ale w zasadzie tutaj jest istotniejszy wpływ ich własnej osobowości. Z kolei Ci, którzy słyszeli coś w stylu „a X potrafił” „robisz to źle” – to mają trochę ciężej. Jak czasem słyszę rodziców, albo przypominam sobie swoich to myślę, że każdy przed podjęciem rodzicielstwa, powinien przechodzić podstawowy kurs psychologii rozwoju, naprawdę.  Na to jakich mamy rodziców wpływu nie mamy, niestety, czasem potrzebna jest terapia, czasem własna ciężka praca – ale tutaj również potrzebne jest poczucie skuteczności, chociaż jego zalążek. Bywa, że nie jest łatwo, bo jeśli przez 20 lat mamy poczucie, że jesteśmy plamą na honorze rodziny, albo, że w zasadzie tylko pieniądze rządzą światem i Ci, którzy nie pochodzą z wyżyn społecznych to jedynie do łopaty to jest trudno, nawet bardzo i tak również kształtuje się nie tylko brak poczucia kontroli, ale rozwija się wyuczona bezradność! Och jakże tragicznie to brzmi. Na pewno dopóki nie zacznie się nas rodzić świadomość problemu. Jeśli już wiemy, że mamy z czymś podobnym problem, to jest nad czym pracować.



Oczywistością jest również, że nie liczy się tylko i wyłącznie środowisko, a cechy każdego z nas. Takie aspekty jak osobowość czy temperament są nie do pominięcia! Na całe szczęści! Stąd jeśli Twoja rodzina nie jest szczególnie wpierająca, to jeszcze nie wszystko stracone.
Niestety część osób biernie podda się wpływowi środowiska, akceptując swój los i rodzinne projekcje oraz wierzenia, inna grupa będzie sfrustrowana całą sytuacją (może pojawić się zjawisko reaktancji, ku chwale, czasem okazuje się czymś pożądanym), inni będą walczyć z wiatrakami, próbując zmienić nastawienie swojej dojrzałej już rodziny, ale to chyba nie tędy droga, choć może warto próbować (sama czasem mam jeszcze na to nadzieje) a kolejni zaczną pracę nad sobą, swoimi przekonaniami i swoim życiem – to te osoby, które jednak czują, że mogą coś w życiu zmienić i że mają kontrolę nad tym, co ich w życiu spotyka.

Czy kontrole da się wykształcić? Cóż, udzielę Wam najtrafniejszej odpowiedzi jaka istnieje w psychologii „to zależy”.

 Człowiek skomplikowaną jednostką jest! I też w taki sposób lubimy o sobie myśleć, że jesteśmy nieco ponad wszystkie inne byty. Czasem jest to zasadne, czasem niestety budzi wątpliwość, ale może nie o etyce dzisiaj. Pewnym jest, że to co nas spotyka w ciągu naszej historii ma mniej lub bardziej znaczący wpływ na to kim jesteśmy, jak reagujemy oraz jak widzimy pewne kwestie. Myślę, że to nad czym warto pracować i w sobie kształtować to wgląd we własne przeżycia i reakcje na pewne sytuacje.  Jednak, by nie odbiegać zbyt daleko od głównego wątku…
 Poczucie kontroli/ sprawstwa ma silny wpływ na nasze życie i dobre samopoczucie. Jak sądzisz, czy osoba, która czuje, że nie ma kontroli i wszystko leży poza nią może być naprawdę szczęśliwa? Czy czuje, że ma wole?


Często osoby takie stawiają się w roli ofiary, której wszystko się przytrafia i rzadko biorą za to odpowiedzialność, a niejednokrotnie ich wyjaśnienia są zwyczajnie irracjonalne, potocznie nazywane użalaniem się nad sobą i zakładaniem, że na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Owszem, nie mamy wpływu np. na cechy z jakimi się rodzimy, niepełnosprawności/kolor skóry/ narodowość itp. z niektórymi da się walczyć, da się pracować nas sobą. Chyba każdy słyszał o pewnym Australijczyku, człowiek nazywa się Nick Vujicic i moim zdaniem, jest żywą definicją poczucia kontroli, wytrwałości oraz determinacji, z resztą nie tylko on. Co dzień mijamy ludzi, którzy się nie poddają, nie o wszystkich jest głośno, nie dla wszystkich są pierwsze strony gazet, ale sądzę, że nie o pierwsze strony gazet tutaj chodzi.

Jak wspomniałam kontrola/poczucie sprawstwa ma silny wpływ na nasze zdrowie zarówno psychiczne, jak i fizyczne, a te z kolei wpływają na siebie nawzajem. W tym miejscu chcę przywołać to, o czym pisałam na samym początku – wychowanie. Jeśli jest nam powtarzane, że jesteśmy beznadziejni i nad niczym nie mam kontroli od najmłodszych lat, to chcąc nie chcąc zaczynamy w to wierzyć (kłamstwo powtarzane 100 razy staje się prawdą), a co więcej, wywiera to silny wpływ na nasze życie a dalej, można przywołać tutaj teorię wyuczonej bezradności. Na czym polega? Najprościej rzecz ujmując na stawianiu siebie w pozycji ofiary, co jest zabiegiem mniej lub bardziej świadomym, te osoby są zawsze przegrane i pokrzywdzone przez wszystkich innych – a przynajmniej tak twierdzą.  Nie uogólniajmy tez za bardzo, wiadomo, czasem jesteśmy ofiarami ludzkich zachowań, więc nie próbujmy szukać winnych na siłę.
Macie w swoim otoczeniu takie osoby?

Jeśli tak to pewnie możecie zauważyć, że ludzie, którzy zachowują się w podobny sposób, częściej chorują, niestety, ale są mniej lubiani (że niewielu z nas lubi słuchać o tym jak bardzo ktoś się ma beznadziejnie a jednocześnie nic z tym nie robi, bo przecież nie może/nie ma nad tym kontroli) oraz ich umiejętność komunikacji wypada nieco słabiej w porównaniu do osób z ustabilizowanym poczuciem kontroli. A może sami macie problem podobnego rodzaju i nie wiecie jak sobie z nim poradzić?



Często osoby, które mają słabo rozwinięte poczucie kontroli, również czują się zagubione, jakby ich życie i cały świat był chaosem, którego nie potrafią sobie uporządkować.
Jeśli jesteście bardziej zainteresowani tematem, to zapraszam do kolejnych postów, oraz do testu, dajcie znać czy wyniki Was zaskoczyły J


http://www.psychologia.net.pl/testy.php?test=soc

Komentarze

  1. Bardzo fajny tekst! Niestety nie da się wszystkiego kontrolować - właściwie niewiele rzeczy zależy wyłącznie od nas. Trzeba być w pewnym stopniu elastycznym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe opracowanie tematu, dzięki <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nikt nie ma kontroli nad całym światem (chociaż istnieją teorie spiskowe, że taka grupa istnieje :) ) Ale warto mieć kontrolę nad własnym życiem. Bo życie - to nie rwąca rzeka, która nas porywa i niesie w nieznane. Jeśli mam cel i do niego dążę - to podejmuję działania, które sprawiają, że kontroluję, mam wpływ na to, co robię, a przez to i na środowisko wokół siebie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty